nasze działania
Lecąc z Łabędziami!
Jedna kobieta, 7000 km, 11 krajów.
To Sacha Dench!
W 2016 roku przeleciała z północnych krańców syberyjskiej tundry do Slimbridge na zachodnim wybrzeżu Anglii!
Tak, jak robią to migrujące ptaki. Tyle że ona leciała na paramotolotni!
Wszystko po to, aby zobaczyć świat z punktu widzenia Łabędzi Czarnodziobych,
zwanych też Bewickami.
Mityczne ptaki Królowej Śniegu każdej jesieni lecą na zimowiska w Zachodniej Europie i na Wyspach Brytyjskich. Z jakiegoś powodu, pomiędzy 1995 a 2010 rokiem, ich liczba zmniejszyła się z 29000 do zaledwie 18100. I dalej spada! Niezwykły projekt Sachy i WWT (Wildfwl & Wetlands trust) miał odpowiedzieć na pytanie DLACZEGO?
Z taką wiedzą łatwiej jest odpowiedzieć na kolejne pytanie: Co trzeba ZROBIĆ aby zachować te piękne ptaki?
W październiku przyglądajmy się niebu nad naszymi głowami! Szczególnie na Suwalszczyźnie, na Podlasiu, w północnym Mazowszu, na Kurpiach, na Kujawach,
w północnej Wielkopolsce i na Ziemi Lubuskiej. Tamtędy ciągną klucze wędrownych łabędzi, za którymi poleciała Sacha. I tak jak one, Sacha zatrzymywała się
w tradycyjnych miejscach postoju, w 11 krajach leżących na wielkim szlaku.
O ile jednak Bewicki wolą unikać kontaktu z ludźmi, o tyle Sacha bardzo się do niego garnęła.
Jako polski partner całej akcji, towarzyszyliśmy (jeszcze jako stowarzyszenie Ptaki Polskie) Sachy:
23, 24 października, 2016 na spotkaniach w Goniądzu nad Biebrzą
27, 28 i 29 października w Nakle i Bydgoszczy
31 października w Słońsku i Witnicy
Koordynatorem polskiego etapu projektu Flight of the Swans było stowarzyszenie Ptaki Polskie (obecnie pod nazwą Jestem na pTAK!). Partnerami polskiej części wydarzenia byli m.in. stowarzyszenie Black Wings Team, Karp Nakielski (CGFP Ryby), Miasta Bydgoszcz, Nakło i Goniądz, Biebrzański Park Narodowy, Lasy Państwowe. O projekcie Flight of the Swans donosiły media we wszystkich 11 krajach na trasie przelotu Sachy (i Łabędzi Czarnodziobych). Stałą relację z tej niezwykłej wyprawy zapewniała stacja BBC – Partner Medialny Projektu.
Przystanek w Słońsku
W sobotę 12 listopada, 2016 ekspedycja Flight of the Swans zawitała do Słońska. To był bardzo mroźny dzień, a gęsta mgła szczelnie wypełniała całą okolicę. Przez cały czas nad Przyborowem słychać było nerwowe nawoływania stad dzikich gęsi, które jak wszyscy piloci też nie lubią braku widoczności. Ale ich okrzyki działały na nas jak magnes i ciągnęły w teren! Wreszcie około godziny 15, po całym dniu spędzonym na pokazach, spotkaniach i wywiadach, mogliśmy pójść za czarodziejskimi głosami zbożówek, gęgaw i białoczelnych. Wyszliśmy ze świetlicy, z głównej ulicy skręciliśmy w lewo i po 50 metrach stanęliśmy na Szerokiej.
Tamtego dnia, na spacerze na Szerokiej towarzyszył nam z aparatem fotograficznym nasz przyjaciel, Roman Brzeziński z Kołczyna. Dzięki temu, zachowaliśmy magię rozlewisk Warty.
Mgła i szadź…
Mgła z inwazyjnej zamieniła się w subtelną. Jej wcześniejszą obfitość mróz zatrzymał w postaci wszechobecnej, iskrzącej się szadzi. Nadchodzący, pierwszy, naprawdę zimowy wieczór mienił się złotem i purpurami. Ze wszystkich stron zlatywały na noc mniej lub bardziej zorganizowane klucze gęsi i żurawi. Na rozlewiskach unosiły się eleganckie Łabędzie Krzykliwe i wielokolorowe stadka jak zawsze czymś zajętych kaczek. Czaple białe, niczym piękne zjawy, przechadzały się zanurzone po kolana we mgle. Gdzieś pomknął spłoszony zimorodek albo kszyk. Wielkie Bieliki wzbudzały powszechną panikę ostatnimi tego dnia lotami patrolowymi. Do tego, jak zawsze zrelaksowane słońskie konie i krowy… One też pokrywały się szadzią, tak jakby chciały się jeszcze lepiej wpisać w ten niewiarygodny krajobraz.
W tym wszystkim Anglicy… Szczęściarze, którzy właśnie mieli okazję zobaczyć bezkresną tundrę i tajgę. Ludzie, którzy z racji swojej pracy podróżują po całym świecie i bywają w miejscach o jakich większość z nas może tylko pomarzyć. Sami pochodzą z kraju o zapierających dech w piersiach krajobrazach, dumnego ze wspaniałych rezerwatów i wielkich koncentracji ptaków… Anglicy po prostu OSZALELI.
Szczęściarze z WWT
Z wypiekami na twarzy i szklistymi oczami biegali pośród rozlewisk Szerokiej, głosów tysięcy ptaków i mroźnego zachodzącego słońca. Peter, szef ekspedycji, w pewnym momencie krzyknął: „Ja po prostu nie wiem gdzie mam oczy skierować. To jest najlepsza godzina całej tej wyprawy. Właściwie to najlepsza godzina mojego życia!” W ruch poszły aparaty fotograficzne, kamery, telefony. Te ostatnie również po to, aby chociażby na krótki moment zadzwonić do rodzin i przyjaciół i podzielić się tą chwilą, tym miejscem… Słońskiem! Nawet w swoich oficjalnych mediach i doniesieniach, brytyjscy globtroterzy zaczęli później spontanicznie nazywać Park „Słońskim Parkiem Narodowym”. (Poruszeni ich szczerym zachwytem i entuzjazmem nie mieliśmy serca ich korygować.) Nas z kolei wypytywali, co Mieszkańcy Słońska i całego Regionu myślą o tym „niewiarygodnym miejscu”.
My sami patrząc na słońskie rozlewiska oczami naszych Gości jeszcze bardziej je pokochaliśmy!
Jeszcze bardziej doceniamy ich wielkość i znaczenie. Dla ptaków i dla ludzi.
W międzyczasie zapadł zmrok, a mgła znowu zgęstniała. Trzeba było wracać. Ciągle jak zaczarowani, powoli zaczęliśmy odzyskiwać „przytomność”. Pierwsze, co do nas dotarło, to odgłosy polowania. Pomimo, że było już ciemno, a mgła nawet w ciągu dnia ograniczała widoczność i uniemożliwiała rozpoznanie ptaków, myśliwi ustawieni na wschodnim wale wciąż strzelali. Anglicy już całkiem przytomnie zapytali, dlaczego u nas pozwala się na strzelanie w ciemnościach oraz bezpośrednio na granicy parku narodowego?…
Być może jednak to nie tylko polski problem. Dlatego, jak podaje Sacha, ok. 36% żywych Bewików nosi w sobie ślady śrutu myśliwskiego lub inne rany po polowaniach. Nie pomaga Bewikom fakt, że objęte są pełną ochroną, a nawet specjalnymi międzynarodowymi konwencjami we wszystkich krajach, w których się pojawiają.
My wciąż zastanawiamy się, jak można chcieć zabić kogoś, kto z drugiego końca świata przeleciał na własnych skrzydłach kilka tysięcy kilometrów? Poradził sobie z nawigacją, załamaniami pogody, niewyobrażalnym wysiłkiem. Czy nie należy mu się podziw i szacunek?
Trzynastoosobowy zespół brytyjskich przyrodników, naukowców i filmowców zatrzymał się w Słońsku w drodze z odległej syberyjskiej tundry do rezerwatu Slimbridge na zachodnich wybrzeżach Anglii. Tam swoją siedzibę ma brytyjska organizacja WWT – Wildfowl and Wetlands Trust (Fundacja na Rzecz Ochrony Ptaków Mokradłowych i ich Siedlisk). To jedna z największych i najbardziej zasłużonych na świecie organizacji zajmujących się ochroną przyrody i to ona stoi za ekspedycją Flight of the Swans. Ujście Warty było kolejnym po Dolinie Noteci i Bagnach Biebrzańskich przystankiem w Polsce. Polska z kolei była jednym z 11 krajów na liczącym ponad 7000 km szlaku – obok Rosji, Estonii, Łotwy, Litwy, Niemiec, Danii, Holandii, Belgii, Francja i oczywiście Wielkiej Brytanii.
Tamtego dnia, na spacerze na Szerokiej towarzyszył nam z aparatem fotograficznym nasz przyjaciel, Roman Brzeziński z Kołczyna. Jego zdjęcia
Liderka i pomysłodawczyni niezwykłej misji, Sacha Danch, która na co dzień pracuje w dziale komunikacji WWT, całą drogę pokonała na paramotolotni! Podjęła się czegoś, na co nikt inny się wcześniej nie odważył. Nie licząc oczywiście wędrownych ptaków, które muszą pokonać ten szlak dwa razy do roku. Wszystko po to, aby zobaczyć świat z punktu widzenia migrujących łabędzi bewików i odpowiedzieć na ważne pytanie: Co trzeba zrobić aby zachować te piękne ptaki? Sacha chce też w ten sposób zwrócić naszą uwagę na los zarówno ginących łabędzi, jak i innych długodystansowych migrantów, którzy w swoich wędrówkach łączą odległe kontynenty, różne kraje i kultury.
Tak jak ptaki, Sacha zatrzymywała się w miejscach ważnych dla migrujących stad. Takich jak region Ujścia Warty. O ile jednak ptaki wolą unikać ludzi (zgadnijcie dlaczego!?), o tyle Sacha chciała spotkać ich jak najwięcej.
W Słońsku było to możliwe dzięki osobistemu zaangażowaniu i wielkiej życzliwości Pana Wójta Janusza Krzyśkowa i oddelegowanych Pracowników Urzędu Gminy – przede wszystkim Pani Marii Pakos i Pani Ani Zalewskiej. Dziękujemy również Mieszkańcom Regionu i Mediom, którzy nie zawiedli i dołączyli na spotkanie z Sachą i jej Kolegami w świetlicy w Przyborowie. Niektórzy przyjechali do nas aż z Poznania.
Ptasie ciekawostki
- Naucz się rozpoznawać ptaki! Kurs online - jak rozpoznawać ptaki? zobacz więcej
- Naucz się rozpoznawać ptaki! Kurs online - jak rozpoznawać ptaki? zobacz wydarzenie
Pomóż nam! Twoje wsparcie pozwala chronić Przyrodę!
Dołącz do społeczności
Poznaj Ogrody na pTAK! które tworzymy w całej Polsce. Czytaj o Nocy Sów. Odwiedź nasze ostoje przyrody.