Gniew i Lenistwo, skandaliczne trucie drzew
– Słyszałem, że istnieje taka trucizna do drzew, że jak się zaaplikuje, to po krótkim czasie drzewo usycha.
Czy wie ktoś na ten temat coś więcej? *
* To nie żart, lecz pytanie z forum dyskusyjnego, na które można trafić wpisując prostą frazę „trucie drzew”. Jedno z dziesiątek takich pytań. A co gorsza niepozostawione bez odpowiedzi, których fachowość potwierdzana jest często własną praktyką. Radzą rolnicy, działkowcy, ogrodnicy, mieszkańcy domów jednorodzinnych i osiedli. Ci, co sami tak pozbyli się „kłopotu” i Ci, co znają takich, co tak zrobili. Radzą na forach branżowych i towarzyskich. Porady dzielą się na amatorskie i chałupnicze lub też takie, których profesjonalizm i przebiegłość jeży włos na głowie…
Autor: Marcin Siuchno
Siedem Grzechów Głównych: Gniew i Lenistwo.
Zabić drzewo
– „Najlepszy sposób, to zlać niepotrzebne resztki oprysków. Do 2 litrów resztek, dolać 3 litry benzyny – najlepiej niech postoi z dzień, żeby się przeżarło. Wokół drzewa sypiesz jakiś 1kg saletry, podlewasz drzewo i po 1 tygodniu usycha.” *
Aby zabić drzewo, trzeba się nieźle namęczyć. To stwierdzają wszyscy zainteresowani. Najmniej finezyjny sposób, to jego podpiłowanie. Jednak jest równocześnie metodą chałupniczą, łatwą do wykrycia i przede wszystkim mało efektywną. Bo tak potraktowane drzewo, w zależności od swej kondycji, umiera kilka lat, zabijane infekcjami grzybicznymi.
Bardziej finezyjnym sposobem jest podlewanie drzewa różnymi chemikaliami. Tu dominuje najłatwiej dostępna sól oraz sztuczne nawozy rolnicze. Tym, co wolą nieco „subtelniejsze” rozwiązania, pozostaje zastosowanie benzyny, oprysków czy w końcu kwasu. Swoją drogą, jeden z radzących na forum zachwalał metodę podlewania drzewa kwasem jako bardzo skuteczną (drzewo nie przeżyło roku), po czym dopisał, iż w miejscu, gdzie było drzewo, już od kilku lat nic nie rośnie. Jak widać, metoda była aż nadto skuteczna…
W przeciwieństwie do amatorów, doświadczeni i bardziej wyspecjalizowani truciciele preferują nawierty, do których wlewa się randap. To już jednak wersja dla zaawansowanych.
Co „rozczarowujące”, drzewa walczą o życie – ich niesamowita żywotność sprawia, że nie chcą umierać od razu. Niektóre usychają po roku lub dwóch, ale agonia drzewa może trwać i kilka lat. Niektóre szczególnie waleczne nie umierają wcale.
Do tego trzeba opanować metody konspiracyjne. Tak podlać, tak wiercić, tak piłować i tak zakopywać, aby nikt postronny nie zauważył nas na parkingu, na cmentarzu, w parku, na osiedlu, na polu lub na działce sąsiada. To sprawia, że walka z drzewem to kawał ciężkiej roboty, wymagającej nie dość, że wysiłku fizycznego, to również intelektualnego.
Po co tyle trudu?
Grzechy drzewa
– „Pod moim blokiem rośnie drzewo, które zasłania mi widok. Jak można je dyskretnie otruć, żeby nie było dowodów?” *
– „Otóż na cmentarzu koło grobu rośnie dosyć duża brzoza (~50cm średnicy) i Gołębie, które siedzą na niej w nocy, paskudzą (wiadomo, o co chodzi?) pomnik…”
– „No wyciąć zdrowego drzewa zarządowi cmentarza nie wypada…, także musi uschnąć…” *
Kolidują z planami deweloperów. Zasłaniają widok na parking, gdzie stoi nasz samochód. Co jesień bombardują otoczenie liśćmi. Blokują wjazd do garażu lub takowy komplikują, bo trzeba je omijać. Zajmują atrakcyjną działkę na cmentarzu. Zakłócają pracę anteny telewizyjnej. Zasłaniają nielegalną plantację marihuany. Rosną u sąsiada i zasłaniają słońce. Mogą w przyszłości „zagrażać” budynkom… Bo rosną. Bo się z nich sypie. Bo przeszkadzają. Bo ptaki na nich siadające „brudzą” na samochód. To najpopularniejsze przewinienia drzew skazanych na śmierć.
Powody błahe? Żenujące? Jak widać, nie dla wszystkich. Te powody, jak się okazuje, są wystarczającym bodźcem, aby pozbyć a się drzew. Gdy zawodzi droga prawna – a z takich powodów zawodzi prawie zawsze – lub gdy po prostu ktoś nie chce płacić za wycięcie drzewa, ludzie biorą sprawę w swoje ręce.
Jak otruć drzewo?
Wróg drzewa, drzewa – wróg
– Jedynym wyjściem jest jego „uschnięcie”, gdyż wtedy nie będę musiał płacić za jego wycinkę. *
Jeszcze kilka lat temu w takim wypadku drzewa były po prostu ścinane. Po ścięciu zakopywano pień dla zatarcia śladów. Jednak urzędnicy działali coraz sprawniej (nie bez pomocy coraz bardziej świadomych ludzi), dzięki czemu wzrósł znacząco odsetek udowodnionych, nielegalnych wycinek (jakby była to trudna sprawa), za czym szły wielkie – nawet do tysiąca złotych za centymetr obwodu pnia – grzywny.
Jednak surowsze prawo i sprawniejsze jego egzekwowanie to w tym wypadku powód do sprytniejszego omijania zasad, a nie ich przestrzegania.
Dlatego właśnie piła motorowa straciła wiodącą pozycję w walce z niechcianymi drzewami na rzecz „cichych” rozwiązań. Tym samym, z roku na rok jest coraz większy odsetek usychających drzew, które właściciel działki może legalnie wyciąć lub robi to miasto na własny koszt – bo martwe drzewo to zagrożenie dla bezpieczeństwa i jako takie nie podlega już tak kategorycznej ochronie.
Mało kogo dziwi, iż usychające drzewa to te same, o których ścięcie podania zostały wcześniej odrzucone. Wszak przypadki się zdarzają.
Ile drzew się truje?
Przygotowując się do tego artykułu prześledziłem lokalne gazety, rozmawiałem z urzędnikami i przedstawicielami straży miejskiej, a także przeglądałem wszelakie fora internetowe i przyjrzałem się jednej, będącej w toku sprawie regularnego podtruwania drzewa. Z tego wyłania się bardzo niepokojący obraz. Oficjalnie drzew truje się „bardzo mało”, natomiast wiele jest podejrzeń o trucie drzew i prawie wcale winnych. I mimo iż taki obraz sytuacji jest zupełni nielogiczny, a fora pękają w szwach od szukających porad, nie wiemy, jaka jest skala tego problemu.
„drzew truje się bardzo mało”
W statystykach urzędów trucie drzew się pojawia, ale sporadycznie i najczęściej jako niesprawdzone donosy. Bo ostatecznie nie stwierdza się celowego działania. Wbite butelki z chemikaliami czy nawierty są często interpretowane jako wandalizm lub działanie szkodników. Dopiero gdy o sprawę zawalczą mieszkańcy, sąsiedzi lub właściciele posesji, drzewo zaczyna być monitorowane. Trudno się dziwić urzędnikom miejskim lub gminnym odpowiedzialnym za drzewa, gdyż ich kompetencje ograniczają się do celowego udowodnionego działania oraz do wypadków, w których znany jest sprawca, któremu można wytoczyć postępowanie administracyjne.
„wiele jest podejrzeń o trucie drzew”
Sprawy dotyczące przede wszystkim takiego niszczenia drzew systematycznie i coraz częściej nagłaśniane są w mediach. Z jednej strony na pewno nasila się jawność tego zjawiska, z drugiej – co może cieszyć – jesteśmy coraz bardziej świadomi. Jednak problemem jest to, iż sprawy, które zostały ujawnione, to najczęściej poważne lokalne zatargi, dotyczące kilku, kilkunastu drzew – takie zamieranie najłatwiej zauważyć. Poza tym, większość opisywanych w lokalnych mediach przypadków to sprawy dotyczące cmentarzy, parków i alei. Są to miejsca łatwo dostępne i uczęszczane przez ludzi, gdzie masowe zamieranie drzew jest szczególnie widoczne.
A co z pojedynczymi drzewami, nawet bardzo wiekowymi? Tu sprawa się komplikuje. Na pewno w wykryciu celowego zabijania drzew nie pomaga ich duża śmiertelność w miastach. Co roku giną masowo, bo jak wiadomo, miasto to środowisko ekstremalne dla drzew. Jednak czynniki naturalne rzadko powodują śmierć drzewa w ciągu roku. Nawet porażenie chorobą lub inwazja szkodników rzadko zabija drzewo w rok. Aby coś takiego uwodnić, potrzebny jest fachowiec, jednak w wielu wypadkach po fakcie nie da się stwierdzić jednoznacznej przyczyny śmierci drzewa (większość drzew w miastach jest chora, więc trucizna może okazać się tylko jedną z przyczyn zamierania drzewa – osłabia drzewo, a resztę robią szkodniki).
„prawie wcale winnych”
Jedynym sposobem na udowodnienie takiego postępowania jest złapanie sprawcy za rękę. A to jest bardzo trudne. Nawet gdy sąsiedzi, mieszkańcy osiedla, zarządcy parków i cmentarzy wiedzą, kto stoi za truciem drzew, bez złapania na gorącym uczynku nie ma jakichkolwiek podstaw do działania prawnego. Gdy o takiej sprawie robi się głośno, a drzewo zaczynają odwiedzać urzędnicy, mieszkańcy i stróże prawa, truciciele najczęściej przestają truć.
Jeden nagłośniony przypadek złapanych na gorącym uczynku ludzi, robiących nawierty i wlewających w nie chemikalia, miał miejsce w Lublinie. Tu jednak przeważyła ludzka głupota, bo wiercenie w drzewach w biały dzień tylko tak można nazwać.
Kuriozalna jest również sprawa zatargów sąsiedzkich. Bo w wypadku, gdy uschnie drzewo na naszej posesji z winy działalności sąsiada, pierwszym podejrzanym jest właściciel posesji. A jeśli do tego wykryte jest celowe działanie, to właśnie my – właściciele możemy być pociągnięci do odpowiedzialności za śmierć drzewa.
Wszystkie cytaty zaczerpnięte z różnych for dyskusyjnych o tematyce ogrodniczej i rolniczej.
- Naucz się rozpoznawać ptaki! Kurs online - jak rozpoznawać ptaki? zobacz więcej
- Naucz się rozpoznawać ptaki! Kurs online - jak rozpoznawać ptaki? zobacz wydarzenie
Pomóż nam! Twoje wsparcie pozwala chronić Przyrodę!
Dołącz do społeczności
Poznaj Ogrody na pTAK! które tworzymy w całej Polsce. Czytaj o Nocy Sów. Odwiedź nasze ostoje przyrody.
Zostaw komentarz