Ile ryb zjada Kormoran?
Autor: Jacek Karczewski, stowarzyszenie Jestem na pTAK!
Tekst został opublikowany w magazynie WODNE SPRAWY ,
15 czerwca, 2023 pod tytułem „Kormoran, ptak – który śmie jeść ryby”.
Bazuje na fragmentach książki autora pt. Zobacz ptaka. Opowieści po drodze, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021
Czerwiec 2023
Ślady butów na martwych pisklętach
„W wyniku celowego, przestępczego działania sprawców uśmierconych zostało od 250-300 piskląt, a kilkadziesiąt jaj kormoranów zostało zniszczonych. Zniszczono także ponad 100 gniazd” – poinformowała na początku maja rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Żninie. „Policjanci przedstawili 53 i 54 latkowi zarzut naruszenia przepisów ustawy o ochronie zwierząt, dotyczących uśmiercenia zwierząt. (…) Grozi im do 3 lat pozbawienia wolności.” Do zbrodni doszło w kolonii kormoranów na wyspie na Jeziorze Tonowskim, w południowo-zachodniej części województwa kujawsko-pomorskiego. Na niektórych uśmierconych pisklętach wciąż widoczne były ślady butów.
Kormoran symbolizował odpowiedzialność i odwagę
Każdego roku dochodzi do podobnych wydarzeń, rzadko jednak na taką skalę. Ostatnia hekatomba kormoranów miała miejsce w czerwcu 2005 roku, kiedy to ktoś dostał się do kolonii na terenie rezerwatu Jeziorsko i zabił około 600 piskląt. Powyrywał im skrzydła i łapy, połamał kręgosłupy, poodrywał lub poobcinał głowy. Leżały na ziemi, unosiły się na wodzie, zwisały z drzew i krzaków. Wśród nich dogorywały te, które w przerażeniu same rzucały się z gniazd. Wszędzie pióra, krew i trwoga. Wyglądało to jak dzieło szaleńca. Ale szaleniec nie chodzi z drabiną, nie działa w zespole ani na pokaz. Rzadko też chroni go zmowa milczenia. Sprawców tamtej masakry nie udało się ustalić.
Wikingowie wierzyli że dusze ludzi, którzy umarli na morzu, a których ciał nigdy nie odnaleziono, trafiały w końcu na szczęśliwą wyspę Utrøst, skąd przybywały czasami pod postacią kormoranów, żeby zobaczyć swoich bliskich. Pierwsi Skandynawowie widzieli w kormoranach istoty półświęte, a w ich sejmikach dobry znak. Im więcej ptaków zebrało się w jednym miejscu, tym więcej szczęścia wróżyły. W ezoterycznych księgach kormoran symbolizował odpowiedzialność, odwagę i gotowość do tego, żeby brać sprawy w swoje ręce. Mówił: Nie bój się, zejdź choćby na samo dno, jeśli pomoże ci to odnaleźć twoją drogę do szczęścia.
Ale to nie taka wizja ostatecznie zdominowała wyobraźnię późniejszych, nawróconych na chrześcijaństwo Europejczyków. Uwierzyli, że Szatan, który czaił się w raju, żeby skusić Ewę, najpierw przysiadł na Drzewie Życia w przebraniu kormorana. A wszystko dlatego, że był czarny (co od wczesnego średniowiecza było nieodłącznie kojarzone ze Złym i śmiercią), a do tego jeszcze duży. Nie pomogło mu ani pochodzące z brytańskiego imię kormoran, którym w tamtych stronach wołano mitycznego i dobrego morskiego olbrzyma, ani nawet to, że w wielu regionach Europy aż do XVII wieku kormorany były powszechnie używane do połowu ryb. (Oswojonym i wytrenowanym ptakom zakładano na szyje obrączki, które uniemożliwiały im połykanie większych sztuk, co ciągle praktykuje się to w tradycyjnych zakątkach Chin czy Japonii).
Apetyt na ryby
Gdy wreszcie zapomniano o ich konszachtach z diabłem, problemem okazał się… wilczy apetyt na ryby. O ironio, to nie my symbolizujmy zachłanność, chciwość i nieumiarkowanie, ale kormorany. Jeszcze na początku XIX wieku europejskie kormorany gnieździły się w koloniach, z których największe mogły liczyć kilkadziesiąt tysięcy gniazd. I ptaki, i ludzie mieli dużo miejsca i ani jednym, ani drugim nie brakowało ryb. Mimo to coraz głośniej mówiło się o inwazji kormoranów oraz o tym, że zjadają one ryby, przecież nie dla nich, a dla nas stworzone. Kormoranom wypowiedziano wojnę. Przez kolejne sto lat z okładem tępiono je za wszelką cenę. W Niemczech i w Danii regularnie zatrudniano do tego wojsko, które zwalczało ptaki m.in. przy użyciu… armat. Tam też, podobnie jak w wielu innych krajach, eksterminowano je całkowicie. W naszych ówczesnych granicach około roku 1925 było jeszcze 150 par rozproszonych w kilku niewielkich koloniach. Systematycznie wybijane kormorany złapały oddech dopiero wtedy, gdy ludzie zajęli się zorganizowanym zabijaniem siebie nawzajem. Po drugiej wojnie światowej sprawy zaczęły iść w lepszą stronę, ale mit nienasyconego szkodnika przetrwał i w różnych krajach, bez względu na status prawny, kormorany były stale prześladowane. I wtedy stało się coś, czego do dziś nikt nie potrafi wytłumaczyć.
Kormoranowy baby boom
Na przełomie lat 50. i 60. na całym kontynencie morskich kruków (jak je kiedyś nazywano) zaczęło przybywać, a wzrost ich liczebności trwał nieprzerwanie aż do początku lat 2000. Kormoranowy baby boom. Bardzo dobrze obrazują to wydarzenia z naszego podwórka, gdzie bardzo rzadki wtedy kormoran otrzymał status gatunku chronionego w roku 1952. Kolejna ważna data to 28 września 1957 roku, kiedy to minister leśnictwa i przemysłu drzewnego ustanowił w Kątach Rybackich niespełna jedenastohektarowy rezerwat „w celu zachowania i ochrony naturalnego miejsca lęgowego kormorana czarnego Phalacrocorax carbo i czapli siwej Ardea cirenea”. Gdy rozpoczynano prace dokumentacyjne z myślą o rezerwacie, który okazał się punktem zwrotnym w historii ochrony kormoranów w Polsce, ich gniazd nie widziano tam od dekad. Dwa lata po jego założeniu było ich 117 – w całym kraju 1800. W roku 2000 powierzchnię rezerwatu powiększono do 102,54 hektara, a kolonia z Mierzei Wiślanej uważana była za największą w Europie. Swój rekord osiągnęła w sezonie 2006 – ponad 11 500 par. Dzisiaj jest tam około 4500 czynnych gniazd, a w całym kraju 25–30 tysięcy par. Z kolei największą osadą kormoranów na kontynencie jest (a może ze względu na działania wojenne była) najpewniej ta na Krymie, licząca ponad 14 tysięcy gniazd.
Podwodne łowy i błędy metodologiczne
Gatunek nie ma znaczenia
W terminologii naukowej kormorana nazywa się mono-, a konkretnie ichtiofagiem. Je tylko ryby. Gatunek nie ma znaczenia. Lata tam, gdzie ryb jest dużo, i łowi te, których akurat jest najwięcej. Jak łowisko pustoszeje, leci gdzie indziej, bo nie opłaca mu się uganiać za pojedynczymi płotkami, tym bardziej że kormorany chętnie polują zespołowo.
Jak delfiny z filmów Davida Attenborough.
Gdy część ptaków pływa po zacieśniającym się okręgu na powierzchni i tuż pod nią, pozostałe naganiają i przytrzymują ławicę od dołu.
Po chwili się zmienią.
Kormorany przeważnie łowią ryby, które mają 10 centymetrów długości lub więcej. Ile więcej? To zależy od ich kształtu. Smukłe szczupaki mogą mieć 30, jeszcze smuklejsze węgorze nawet 50, a pękate leszcze czy okonie tylko 20 centymetrów. Jak każdemu wędkarzowi, kormoranom też zdarzają się rekordowe sztuki, ale już samo opanowanie dużej, silnej i śliskiej ryby jest sporym wyzwaniem, podczas gdy jej połykanie może być po prostu niebezpieczne. Ilość zjadanych dziennie ryb zależy od pory roku, kondycji, a przede wszystkim sytuacji rodzinnej kormorana i zwykle waha się od 146 do 700 gramów. Zdarza się, że rodzice kilkorga dzieci przynoszą do gniazda więcej, tak samo jak i to, że dorosłe ptaki poszczą przez kilka dni.
Każda ryba złowiona przez ptaki staje ością w gardle rybakom. W latach 90., kiedy szybko rosnąca populacja kormoranów budziła największe emocje, wyliczyli, że wyławiają one 3600 ton ryb rocznie. Może, ale w tym rachunku pojawiło się kilka poważnych błędów metodologicznych. Przede wszystkim założono, że tzw. biomasa ryb w naszych wodach jest czymś stałym, tymczasem jej wartość nawet w stawach hodowlanych ciągle się zmienia. Kluczowe dla zrozumienia tego, co się dzieje w jeziorze czy rzece, jest prześledzenie ścieżki rozwojowej ryb albo struktury ich wieku. Jedna i druga ma kształt piramidy o bardzo szerokiej podstawie, którą tworzy narybek. Każdy rybi osesek marzy, żeby któregoś dnia zostać rybą alfa, ale tylko bardzo nielicznym się to udaje. Na kolejnych poziomach odpada zdecydowana większość „zawodników” – z powodu chorób, drapieżników, a przede wszystkim konkurencji i oczywiście odłowów. Weźmy takiego węgorza na przykład. Jeden hektar zbiornika zarybia się setką narybku, z czego ostatecznie odławia się 4– 5 ryb (2,5 kilograma). Co się stało z pozostałymi 95 węgorzami? Odpadły w wyścigu na szczyt piramidy, a że wyliczenia dotyczą warunków hodowlanych, kormorany nie miały nic wspólnego z ich zniknięciem.
Kormoran sprzymierzeńcem rybaków?
Drugim poważnym błędem rybackiego bilansu było założenie, że wszystkie ryby zjedzone przez kormorany zostałyby odłowione przez rybaków.
Ze wszystkich krajowych i zewnętrznych analiz wynika, że kormorany w najgorszym razie zjadają 5, góra 10 procent tego, co łowią rybacy. Wiemy też, że jazgarz, wzdręga, karp, niewymiarowa płoć i okoń, a miejscami babka w naszych warunkach stanowią 80–100 procent zdobyczy kormoranów i około 30 procent połowów gospodarczych, co oznaczałoby, że rzekome „szkody” wyrządzane przez ptaki topnieją do poziomu błędu statystycznego. To nie wszystko. Z powodu intensywnego nawożenia pól nasze wody szybko się eutrofizują (użyźniają i zarastają), dając przewagę rybom karpiowatym, takim jak karp, karaś, leszcz czy płoć, a te wypierają gatunki uważane za bardziej szlachetne, cenione przez rybaków i klientów. I tu z pomocą przychodzą kormorany, które skupiają swoją uwagę przede wszystkim na tych pierwszych. Czy możliwe jest, żeby kormorany miały pozytywny wpływ na gospodarcze ryby i rybołówstwo?
Może to nie szkodniki, tylko sprzymierzeńcy rybaków? Dziś wiemy już ponad wszelką wątpliwość, że naturalny drapieżnik ma pozytywny wpływ na kondycję i populację swoich ofiar i cały ekosystem. Wyjątkiem w biznesowym (i tylko biznesowym) równaniu z kormoranem może być wspomniany węgorz, bo wiele wskazuje na to, że to jest jedyna ryba, za którą czarny rybak popłynie, jeśli tylko ma wybór. Może to ta nadzwyczajna liczba kalorii, jaką zapewnia tłusty węgorz, a może jego idealny do połykania kształt? A może smak albo fakt, że za dnia zagrzebuje się w dnie i łatwo go stamtąd wyciągnąć? Kormorany lubią węgorze.
Napisz na tablicy sto razy:
Kormorany nie zjadają wszystkich ryb, Kormorany nie zjadają wszystkich ryb, Kormorany nie zjadają wszystkich ryb, Kormorany nie zjadają wszystkich ryb, Kormorany nie zjadają wszystkich ryb, Kormorany nie zjadają wszystkich ryb, Kormorany nie zjad….
W czasie eksplozji populacji kormoranów w Polsce kilkukrotnie wzrosły połowy ryb, osiągając najwyższe wartości w latach 90. Ktoś powie, że to dzięki zarybianiu. Jasne, ale jednocześnie mamy dowód, że kormorany nie zjadają wszystkich ryb. I jak to się dzieje, że eksploatując te same wody przez dziesiątki i setki lat (kormorany są bardzo wierne i swoim koloniom, i łowiskom), ich liczba wzrasta, a połowy nie maleją? Rzecz jasna, eskadra czarnych ptaków odwiedzająca niewielki kompleks stawów hodowlanych to już inna historia, ale z tego, co wiemy, tylko te o silnych skłonnościach samobójczych tam lądują, a poza tym wolne je stamtąd płoszyć i przeganiać.
W roku 2003 wielkość połowów w Polsce osiągnęła poziom 203,3 tysiąca ton, z czego ryby morskie stanowiły 160,3 tysiąca, a słodkowodne 43 tysiące ton. Dekadę wcześniej, w 1991 roku, było to łącznie 462 tysięcy ton. O ile wielkość połowów morskich zmniejsza się z powodu przełowienia i wprowadzenia międzynarodowych limitów, o tyle rybactwo śródlądowe rok do roku trzyma się na tym samym poziomie albo rośnie, mając łącznie do swojej dyspozycji około 80 tysięcy hektarów stawów, 140 tysięcy hektarów rzek i blisko 350 tysięcy hektarów jezior. Co by się stało, gdyby procent ryb, które pływają w naszych wodach, zjadły kormorany? I tak byłoby to śmiesznie mało w porównaniu z tym, co wyrzucamy i marnujemy.
Kormorany najchętniej zakładają swoje kolonie w pobliżu łowisk, zwykle w odległości nie większej niż 30 kilometrów. Gniazda starają się budować w miejscach trudno dostępnych – u nas są to przede wszystkim wysokie drzewa, najchętniej na wyspach. To prawda, że drzewa wykorzystywane przez kormorany w końcu obumierają, ale oblepione gniazdami mogą potem stać nawet kilkadziesiąt lat. No chyba że ktoś każe je ściąć, tym samym zmuszając ptaki do zajmowania kolejnych, jeszcze zielonych. (Wbrew pozorom i logice to nierzadka praktyka). I tak, musi minąć kilka kolejnych lat, żeby na zakwaszonej odchodami glebie zaczęły rosnąć nowe. Ile drzew rocznie usycha w Polsce z powodu kormoranów? Kilkanaście, kilkadziesiąt…? Serio?! Będziemy rozliczać je za nie, tak jak rozliczamy za ryby? Według oficjalnych danych Lasy Państwowe tylko w 2020 roku wycięły 38 milionów drzew, a w kolejnych po 40. Ile milionów wycieli w tym czasie lub zatruli drogowcy, samorządy, zarządy, właściciele podwórek i ogrodów? Ile jeszcze wytną…?
Zapamiętaj
Na koniec jeszcze garść praktycznych informacji zaciągniętych z mediów stowarzyszenia „Samamandra”, którego przedstawiciele odkryli masakrę kormoranów na Jeziorze Tomskim, a następnie nagłośnili sprawę i złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa:
Już wiesz dlaczego ptaki potrzebują bezpiecznych ostoi?
Włącz się do zmiany
Bądź na pTAK!, Wspieraj ochronę ptaków i przyrody.
Podaruj bagienną łąkę rodzinie Gęsi!
Wystarczy 30 PLN co miesiąc, żeby miały dzięki Tobie Dom!
Wiesz, skoszenie 1 ha podmokłej łąki, gdzie te ptaki żyją kosztuje nas 500 PLN. Tworzymy wtedy dom również dla Kszyków, Czajek, Wodniczek, czy Błotniaków Stawowych. Namów kolegę lub koleżankę – podarujcie im co miesiąc 30 PLN i już w niecały rok mamy gotową łąkę!
- Naucz się rozpoznawać ptaki! Kurs online - jak rozpoznawać ptaki? zobacz więcej
- Naucz się rozpoznawać ptaki! Kurs online - jak rozpoznawać ptaki? zobacz wydarzenie
Pomóż nam! Twoje wsparcie pozwala chronić Przyrodę!
Dołącz do społeczności
Poznaj Ogrody na pTAK! które tworzymy w całej Polsce. Czytaj o Nocy Sów. Odwiedź nasze ostoje przyrody.
Zostaw komentarz